Jak znaleźć się w gronie tych, którym pracodawca zaproponuje długo oczekiwany etat? Jak zwyciężyć z innymi w konkurencji zwanej „poszukiwaniem pracy” jednocześnie ucząc się i zdobywając potrzebne na przyszłość umiejętności? Pozwólcie, że na te i inne pytania odpowiem dość przewrotnie ukazując Wam błędy osób, z jakimi spotykałam się w czasie selekcji i rekrutacji na różne stanowiska pracy.
Kandydaci poszukujący pracy
Mam obecnie bowiem bezpośredni kontakt z osobami poszukującymi pracy (tymczasowej bądź stałej, na umowę zlecenie bądź umowę o pracę), obserwuję, jakie dokumenty aplikacyjne dostarczają nam kandydaci, w jakim stopniu są przygotowani do rozmowy kwalifikacyjnej oraz ile wiedzą na temat oferty pracy, o jaką się ubiegają. Prowadzę zatem rekrutację na różne stanowiska, wertuję dziesiątki CV i listów motywacyjnych tygodniowo oraz rozmawiam z pracodawcami na temat stawianych przez nich wymagań, czyli po prostu – konfrontuję rzeczywistość z marzeniami. Rekrutacja jest dość ciekawym zajęciem, w czasie którego zapadają w pamięć różne osoby. Problem powstaje wtedy, gdy prezentują się one niekoniecznie z pozytywnej strony – a takie osoby zapamiętać najłatwiej. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie zawodowe oraz uwagi na temat tego, jak to ludzie potrafią na wstępie uniemożliwić sobie znalezienie pracy, chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami z ringu zwanego rynkiem pracy.
7 grzechów głównych w aplikowaniu o pracę, czyli jakich błędów należy się wystrzegać:
1. Kandydacie, przygotuj się!
Co zrobić, by wypaść dobrze na rozmowie kwalifikacyjnej a ze sobą przynieść dobre CV i umiejętnie napisany list motywacyjny? Odpowiedź jest prostsza, niż się z pozoru wydaje: otóż należy się przygotować! Osobiście wychodzę z założenia, że niewiele rzeczy w życiu zdarza się przypadkiem jako prezent od losu. Nawet, jeśli mało optymistyczne to stwierdzenie, to właśnie wolę być pesymistką szukając pracy czy oferując ją innym. Dlaczego? Dlatego, iż na co dzień widzę, jak wiele osób jest po prostu nieprzygotowanych do podjęcia pracy. Nie są oni wcale zainteresowani ofertą, na którą odpowiadają, nie umieją dobrze napisać CV i LM ani zaprezentować się na rozmowie. Popełniają wiele błędów, wśród których pierwsze miejsce zajmuje właśnie brak przygotowania.
Jak tego uniknąć?
Przede wszystkim należy dokładnie zaplanować zdobycie wymarzonej dla nas pracy. Trzeba wiedzieć, co chcemy osiągnąć w życiu zawodowym, jakie stoją przed nami etapy osobistego rozwoju, oraz jak ten cel osiągnąć. Należy również nieustannie uczyć się od innych oraz z własnych błędów wyciągać wnioski, pamiętając jednak, by teorię poznaną w książkach i poradnikach rozumnie konfrontować z rzeczywistością.
Teoria, czy dobre rady tych, którzy pracę oferują innym (pracodawcy, specjaliści HR, inni) należy czym prędzej wcielić w życie począwszy od układu i treści CV oraz LM, poprzez umiejętność zachowania się w czasie rozmowy kwalifikacyjnej a skończywszy na pozostawieniu po sobie dobrego wrażenia nawet wtedy, gdy odmawiamy przyjęcia oferty pracy.
Interesującą nas ofertę pracy trzeba jednak najpierw znaleźć czy to w prasie, w Internecie, zdając się na Agencje Doradztwa Personalnego a nawet pierwszemu wyjść w kierunku pracodawcy i uderzyć tam, gdzie jeszcze się nas nie spodziewają, a gdzie dzięki nam uzyskają doskonale przygotowanego i wykwalifikowanego pracownika. Doświadczenie zawodowe i osobowość kandydata to jednak za mało. Trzeba jeszcze umieć to zaprezentować i przekonać pracodawcę, że szuka właśnie nas. Ale to nie zdarza się przypadkiem, a już przynajmniej mało prawdopodobne jest to, że uda nam się osiągnąć to bez sumiennego przygotowania.
2. Czego robić nie można a czego nie wypada, czyli kilka słów o najczęstszych błędach popełnianych w Curriculum Vitae.
Uważam, iż należy unikać typowych, szablonowych CV oraz listów motywacyjnych przepisanych z poradników z cyklu: „Jak znaleźć pracę?”. Nie znaczy to wcale, że mamy konstruować dokumenty aplikacyjne tak, by przypominały wiersz, (choć pewnie to ciekawy pomysł), czy nikomu nic nie mówiący układ luźnych zdań.
Curriculum Vitae ma być przejrzyste, to prawda, ale do owego schematu, którego i tak nie unikniemy, dodać należy coś od siebie, ułożyć go tak, by pracodawca odniósł prawdziwe wrażenie, iż nasze dokumenty aplikacyjne są wynikiem również naszej własnej inwencji (a nie tylko autora poradnika, z którego mieliśmy okazję korzystać).
Złą prezentację rozpoczęła pewna dziewczyna, którą zapytałam (spoglądając na jej CV) czy ma jakieś doświadczenie zawodowe, odpowiadając mi, że i owszem, ale nie zamieściła tego, gdyż sugerowała się książką, gdzie nie było to wyszczególnione. Postępując zatem w ten sposób nigdy nie mamy pewności, czy korzystamy z dobrego wzorca. Gdyby przed zaproszeniem na rozmowę weryfikowane były CV (a w tym przypadku tak nie było – chętni zgłaszali się na rozmowę z dokumentami w ręku) na pewno byśmy się nie spotkały. Z tego wynika, że nawet i przy masowych rekrutacjach (kiedy to poszukujemy kilkudziesięciu osób), niełatwo przejść przez rekrutacyjne sito.
3. Nie utrudniać sobie! Czyli o tym, gdy nasze CV już na dłużej zagości w rękach osoby prowadzącej rekrutację.
Wiele osób popełnia, w trakcie szukania pracy, tak dużo podstawowych błędów, których nagromadzenie niech usprawiedliwi fakt, iż rozdział ten dotyczyć będzie oczywistości.
A oto historia, która skłoniła mnie do opowiedzenia się za tą właśnie tezą:
Parę miesięcy temu szukałam absolwentek studiów wyższych do prac biurowych w pewnej firmie logistycznej. Dziewczyny miały znać dobrze obsługę komputera, jak również innych urządzeń biurowych, dobrze się prezentować (to je jako pierwsze widziały osoby wchodzące do biurowca) oraz być elokwentnymi, uprzejmymi i cierpliwymi pracownicami (to one miały wskazywać drogę gościom, którzy gubili się w gąszczu firmowych korytarzy). Do ich obowiązków należało przede wszystkim jednak wpisywanie danych, a przez to miały być sumienne i – rzecz jasna – posiadać umiejętność szybkiej obsługi klawiatury komputerowej. W skrócie tak właśnie wyglądał opis tego stanowiska i z taką wiedzą zabrałam się za poszukiwanie kandydatek. Wszystko z pozoru było na dobrej drodze.
Przede mną leżały wyselekcjonowane już dokumenty. Od razu jednak napotkałam przeszkody. Otóż, do faktu, iż w niektórych interesujących CV nie znajdowałam numeru telefonu zdążyłam się już w mej wieloletniej pracy przyzwyczaić. Ale to, co usłyszałam (dosłownie) w czasie realizacji tego rekrutacyjnego projektu zaskoczyło mnie bardzo.
Telefon od rekrutera
Dzwoniąc pod numery telefonu kandydatki, miałam tę wątpliwą przyjemność wysłuchać nagrania imitującego to, co niejednokrotnie wydarzyć się może między kobietą a mężczyzną. Myli się ten, kto myśli teraz o intelektualnej dyspucie czy omówieniu wrażeń po wspólnie obejrzanym filmie. Odgłosy imitujące miłość fizyczną były dość zabawne, ale sprawiły, że bynajmniej nie pozostawiłam po nich wiadomości, a w CV tej osoby zamieściłam stosowną informację dla tych, którzy chcieliby w przyszłości zwieść się faktom zapisanym przez wspominaną panią. Niech przykład ten posłuży za przestrogę dla tych, którzy mają „interesującą” pocztę głosową. Czym prędzej powinniście zmienić ją na bardziej oficjalną i uprzejmą dla osoby, która do Was zadzwoni z propozycją pracy!
Innym znów razem, gdy nie przywitała mnie – całe szczęście – poczta głosowa, musiałam przypominać się i powtarzać nazwę firmy, z której dzwonię, gdyż osoba po drugiej stronie słuchawki nie bardzo mogła sobie przypomnieć, o jaką pracę się stara. Pamiętajcie zatem, że nikt nie broni Wam aplikowania na różne stanowiska do różnych firm, ale zapisujcie sobie te informacje i nie bądźcie nigdy zdziwieni, gdy ktoś do Was zadzwoni. Możecie (gdy trzeba) udać, że czekaliście na telefon, ale później i tak dokładnie sprawdźcie, kto i z jakiej firmy się do Was odezwał.
Powyższe przykłady udowadniają, iż powinniśmy podchodzić do potencjalnego pracodawcy poważnie, inaczej nasze dokumenty aplikacyjne znajdą się w koszu. Jedną z najważniejszych przyczyn tej sytuacji jest fakt, iż wiele dokumentów nie zawiera po prostu klauzuli o przetwarzaniu danych osobowych. Dla pewności przytoczę ją teraz: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z Ustawą z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych; tekst jednolity: Dz. U. 2016 r. poz. 922).”. Mam nadzieję, że już nigdy o niej nie zapomnicie. Powinna się ona znaleźć (własnoręcznie podpisana) pod CV oraz pod listem motywacyjnym. Brak tego „drobiazgu” poskutkować może tylko dłuższą pracą osoby odpowiedzialnej za rekrutację przy. niszczarce dokumentów.
4. Świadomie i sprytnie, czyli coś o liście motywacyjnym.
List motywacyjny powinien stanowić uzupełnienie Curriculum Vitae, oraz interesującą opowieść, w której argumentujemy fakt starania się o tę właśnie pracę wyszczególniając przy tym nasze umiejętności i zalety.
Tak, jak w CV, tak i w liście motywacyjnym unikajcie szablonów. Oczywiście, ma być on zwięzły i precyzyjny, ale należy w nim umieścić to, co rzeczywiście pracodawca chciałby przeczytać, a nie przedstawiać cały wachlarz naszych osiągnięć. Jeśli na przykład jesteście zainteresowani stanowiskiem asystentki/asystenta w agencji reklamowej starajcie się wyszczególnić te umiejętności, które są ważne przy tym zakresie obowiązków, np.: dobra organizacja pracy, zaangażowanie w powierzone zadania, znajomość programów graficznych itp.; jeśli staracie się o pracę w telefonicznym biurze obsługi klienta to zwróćcie uwagę na dobrą dykcję, elokwencję, cierpliwość.
Nigdy nie stosujcie wyliczanki w stylu: „cechuje mnie: odpowiedzialność, punktualność, zaradność, sumienność, stanowczość”. Im więcej cech i umiejętności chcecie wymieniać, tym mniej one znaczą. Pamiętajcie: dużo nie zawsze znaczy dobrze.
Jak podać właśnie te cechy, które są preferowane w danym ogłoszeniu? Przede wszystkim należy je bardzo uważnie przeczytać, zdobyć jak najwięcej informacji na temat oferowanego stanowiska pracy oraz dokonać analizy własnych możliwości i zalet.
Warto na początku dokonać analizy własnych zalet i wad. Przyda się to do pisania listu jak również w czasie rozmowy kwalifikacyjnej (jeśli szczęśliwie dotrzecie do tego etapu). Starannie sprecyzowane zalety i umiejętności będą silnym argumentem, gdy wyjdą na jaw wady (a może stać się to już w czasie wstępnej rozmowy).
Nie wystarczy mieć bogatego CV, trzeba jeszcze pracodawcę do siebie przekonać, w pozytywnym świetle przedstawić swoją osobę tak, by chciał nas zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną. Temu służyć ma właśnie poprawnie i ciekawie napisany list motywacyjny.
5. Przecież to tylko jedna oferta z wielu.
Temat, wydawałoby się, że jest oklepany, ale zapewniam – nie wszyscy wiedzą, że na spotkanie z potencjalnym pracodawcą umawiamy się nie po to, by podpisać już umowę o pracę, ale po to, by wykorzystać na naszą korzyść szansę, jaką jest (w większości) ostatni etap rekrutacji. Nie wszyscy jednak wiedzą, że na rozmowę należy się schudnie ubrać, że nie należy wpadać z pieskiem (jak pewna Pani starająca się o pracę księgowej) i że nie należy zachowywać się tak, jakby to wszyscy wokół powinni dziękować za to, że odpowiedzieliśmy na ofertę pracy. Przede wszystkim należy być uprzejmym! I to nie tylko wtedy, gdy druga strona jest również dla nas miła, ale również i wtedy, gdy rekrutująca osoba nie częstuje nas uśmiechem i wymaga od nas rzeczowych oraz jasnych odpowiedzi. Oczywiście, lepiej jest spędzić czas z kimś, kto jest dla nas miły i cierpliwie wysłuchuje opowieści z naszego życia zawodowego, ale nie wszyscy spełniają te życzenia. Spróbujmy postawić się na miejscu osoby prowadzącej rekrutację: ona też ma prawo być zmęczona i zirytowana (być może) kolejną osobą, która nie potrafi nic o sobie powiedzieć.
Z mojego osobistego doświadczenia wiem, że jest jeszcze wiele osób, które myślą, iż w czasie rozmowy zaprezentować się ma pracodawca, a nie potencjalny pracownik. To osoba zaproszona ma przede wszystkim mówić, a nie oczekiwać, iż czas wypełni pracodawca. Pamiętam osobę, która miała bardzo ładnie skonstruowane dokumenty aplikacyjne, ładnie się prezentowała w czasie rozmowy (nie tylko wizualnie, ale przede wszystkim intelektualnie), ale niestety nie wiedziała (a raczej zapomniała), o jaką pracę się stara i nic nie wiedziała o firmie, o której była mowa. Nawet, gdybym chciała, to przecież niezręcznie czułabym się w sytuacji, gdybym musiała jej to wszystko przypominać. Nie wypadało mi zatem tego zrobić, a wspomnianej osobie nie zaproponowałam pracy. Myślę jednak, że na przyszłość będzie pamiętała o tym by wiedzieć coś o pracodawcy.
Jeśli szczęśliwie uda Wam się dotrzeć do momentu, gdy pracodawca przedstawi warunki zatrudnienia nigdy nie mówcie „nigdy” nawet, gdy oferta wydaje się Wam nieadekwatna do Waszych możliwości i aspiracji. Takiemu pracodawcy należy ładnie podziękować za propozycję i uprzejmie odmówić bądź poprosić o czas na zastanowienie (jeśli od razu nie chcecie podejmować decyzji). Mam nadzieję, że nie znajdziecie się nigdy w sytuacji, której byłam świadkiem, jak pewien student po prostu śmiał się z warunków, jakie mu proponowano, po czym po paru tygodniach wrócił ze smutną miną, że nie może nigdzie znaleźć pracy i chętnie przyjmie tę ofertę. On może i chętnie, ale my już nie…
6. Szklanka jest w połowie pełna – nie pusta!
Podstawowym celem, jaki mamy osiągnąć w czasie bezpośredniej rozmowy to dobrze się zaprezentować oraz przedstawić własną osobę w pozytywnym świetle. Mamy dzięki temu niepowtarzalną okazję by pochwalić się zwłaszcza naszymi osiągnięciami i umiejętnościami – nigdy odwrotnie. I stąd moje następne spostrzeżenie – mówmy o sobie dobrze i pozytywnie. Karygodne jest rozpoczęcie prezentacji w stylu: „to właściwie moja pierwsza praca, nie wiem, czy sobie poradzę.”.
Jeśli już decydujemy się odpowiedzieć na jakieś ogłoszenie, to na pewno bądźmy przekonani, że to zajęcie nas usatysfakcjonuje, gdyż zniechęcenie oraz lekceważące podejście do pracy da się bardzo łatwo wyczuć w czasie rozmowy. Przygotowując się na rozmowę warto rozpisać swoje zalety i wady i popracować nad ich prezentacją. To wielka sztuka mówić o wadach w pozytywnym kontekście, ale też i interesujące ćwiczenie. Na przykład, jeśli jesteśmy osobą, która zwykle ma problemy ze zdystansowaniem się do niektórych spraw powiedzmy, że jednocześnie jesteśmy całkowicie oddani temu, co robimy a przez to trudniej jest nam – w przypadku porażki – przejść z tym do porządku dziennego.
Nie powinnyśmy również mówić o naszych słabościach jako aksjomatach, jak o czymś, co istniało i będzie istnieć. Wskażmy, że nad naszymi mniej pozytywnymi cechami pracujemy i że potrafimy uczyć się na własnych błędach. Bądźmy zatem optymistami: zauważajmy, iż szklanka jest w połowie pełna a nie pusta!
7. Żadna uczciwa praca nie hańbi, czyli dobre oceny nie wystarczą.
Mimo iż panuje w kraju duże bezrobocie i często słyszy się o tym, iż ludzie nie mają możliwości znalezienia pracy, to jednak nie mogę tak do końca zgodzić się z tym stwierdzeniem. Niestety spotykałam i spotykam nadal takie osoby, które przez cały okres studiów (dziennych, a zwłaszcza zaocznych) nie zarobili ani złotówki tłumacząc się tym, iż poświęcali swój czas na szlifowanie wiedzy potrzebnej do znalezienia zaraz po studiach intratnej posady.
Trudno mi w takich momentach zrozumieć postępowanie tych, którzy nie wykazywali się aktywnością i zdani byli na łaskę/niełaskę rodziców. Osobiście dla mnie, osoby, która ma decydować, czy takiego kandydata przedstawiać dalej pracodawcy, nie jest to pracownik godny uwagi.
O wiele bardziej wolę rozmawiać i kierować do pracy kogoś, kto mimo np. dziennego trybu studiów udowodnił, że można się rozwijać tak naukowo jak i zawodowo. I choć często nie są to zajęcia, które chciałby kontynuować w przyszłości (np. praca w pubie), to pokazuje, że potrafił być przedsiębiorczy i zaradny. A takich właśnie osób zwykle się szuka.
Reasumując: wyniki, jakie osiągamy w czasie studiów są bardzo istotne, tak bardzo, jak ważne jest również nasze zaangażowanie w pracę zawodową czy wolontariacką. Łącząc pracę z nauką zdobędziemy tak ważne umiejętności, które z pewnością wykorzystamy w przyszłości. Na pewno zaliczyć można do nich wspomnianą już zaradność, ale także i innowacyjność oraz pewność siebie, która na pewno zaprocentuje na rynku pracy.
Jakoś czy jakość?
Przedstawione powyżej przeze mnie błędy, jakich przede wszystkim należy unikać w trakcie szukania pracy to dobre przykłady, których unikania bardzo polecam. Proszę jednak przy okazji pamiętać, iż zdobycie pracy zależy od wielu czynników (znajdujących się nie tylko po stronie poszukującego), a CV, LM oraz dobre przygotowanie na rozmowę ma Wam w tym jedynie pomóc. To naprawdę działa tak samo, jak działa złe CV oraz zła prezentacja własnej osoby na rozmowie kwalifikacyjnej. Albo zapamiętają nas jako osoby, do których nie warto przy następnej sposobności dzwonić albo jako takich, których warto zatrzymać przy sobie i czym prędzej zaproponować pracę.
Na koniec zastanówcie się proszę nad tym, czy Waszą wizytówką ma być JAKOŚ czy może lepiej JAKOŚĆ, która co prawda jest trudniejsza do osiągnięcia, ale nie niemożliwa. To może i prawda, że bylejakość szybciej zapada w pamięć (ludzie wolą sobie wytykać błędy niż zasługi), ale czy o taką właśnie pamięć nam chodzi? A może warto jednak poświęcić kilkanaście godzin ciężkiej pracy na to, by dobrze przygotować się do ubiegania się o wymarzone zajęcie? Takie umiejętności potrzebne w szukaniu pracy nie są „jednorazowe” i na pewno będzie jeszcze nie raz okazja, by je w życiu zawodowym wykorzystać a powiedzenie: „Jakoś to będzie” coraz bardziej będzie przez to dla nas obce. I słusznie.
Daria Siwka
Konsultantka HR
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk za zgodą autora.